Po dwóch dniach podróży dotarli do wioski. Swe kroki skierowali do Hokage.
-Wejść! -Krzyknęła Tsunade w odpowiedzi na pukanie.
-Witamy Hokage-sama, przyprowadziliśmy "demona". Nie jest naszym wrogiem. -Usprawiedliwił na wejściu Kyuubei.
-Nie jest wrogiem? Nie rozumiem. Kim jesteś? -Dziwiła się Blondynka.
-Szanowna Hokage, nazywam się Antonina Rajek i pochodzę z Kraju Wisły...
-Kraju Wisły... Hmmm... Piękne miejsce. -Rozmarzyła się Kobieta. -Ekhem... Mów dalej.
-... Z wioski Orła. Źle osądziłam "demona z tatr" czyli Madare Uchiha, który stąd pochodził. Myślałam, że kochał ten kraj, wybrałam zły sposób zemsty. Ehh... Przyznaję się do winy i z pokorą przyjmę karę. -Dokończyła Tosia.
-Madara jest twoim ojcem. -Dopytywała Sanninka.
-Niestety tak.
-Hmm... W porządku, puszczę Cię teraz, ale będzie Cię obserwować ANBU. No i wyślę stosowną wiadomość do twojego Washikage*. -Zadecydowała Piąta.
-Rozumiem i dziękuję za łaskę. -Mówiła z kulturą Dziewczyna.
-W porządku, możesz iść. Taki przyślij mi dwóch ANBU. Ty shikamaru też możesz już iść, a ty Kakashi przedstaw mi raport z misji. -Poleciła Tsunade.
Tośka kręciła się po wiosce, a "ochy" i "achy" nie opuszczały jej ust. Doszła w pewnym momencie do akademii. Stamtąd ujrzała cały majestat góry Hokage. Jej uwagę przykuli Czwarty i Szósty.
-Przepraszam. Kim pani jest? -Spytał Iruka podchodząc do niej.
-Ja? Nikim takim. Jestem turystką. Czy mógłby mi pan powiedzieć, dlaczego pomniki czwartego i szóstego są tak bardzo podobne?
-Ah... Yondaime-sama jest ojcem Rokudaime-sama. -Odpowiedział z nostalgicznym uśmiechem Chuunin.
-Rokudaime-sama, to jest Naruro-sensei. -Mruknęła cicho i odeszła zostawiając osłupiałego Umino.
Tymczasem Kakashi powrócił już do domu.
-Cześć! Już jestem! -Przywitał się głośno w wejściu.
-Cześć! -Odkrzyknął z pokoju Hiroto. Szczęśliwy Hatake, poszedł do łazienki. Po szybkiej kąpieli, poszedł do pokoju chłopca.
-Cześć... Przepraszam. -Zaczął Jounin siadając na brzegu łóżka.
-Za co? -Dziwił się młody Namikaze.
-Masz rację, nie powinienem traktować Cię jak dziecko, chcąc byś wyrósł na silnego shinobi. Masz już dwanaście lat, za niedługo będą twoje urodziny. Postanowiłem, że od teraz będziesz dla mnie jak poważny shinobi. -Wyjaśnił Szaro-włosy.
-Ja też przepraszam. Krzycząc tak wtedy naprawdę zachowałem się jak dzieciak. Zgoda! -Blondynek uśmiechnął się i wyciągnął rękę w stronę Opiekuna.
-Zgoda! -Kakashi odpowiedział podobnym gestem. -Chcesz potrenować? Nauczę Cię jutsu twojego dziadka.
-Świetnie! -Ucieszył się. -Wujku... A opowiesz mi jak było na misji? -Poprosił wybiegając z pokoju.
Zaś w rezydencji Kyuubeiów przy stole w kuchni siedziała cała rodzina.
-Naruko, musimy z tobą porozmawiać. -Zaczęła Aya.
-O czy? Co zrobiłam? -Zapytała, próbując przypomnieć sobie swój ostatni żart.
-Nie, ty nic nie zrobiłaś. Ale musimy porozmawiać o twoich korzeniach. Znasz oczywiście historię Rokudaime, który był jinchuuriki. -Próbował swoich sił Taki. -Jinchuuriki Kyuubiego no Kitsune, dziewięcio-ogoniastego Lisa.
-O jaa... Tylko nie mówcie mi proszę, że Hiroto to jakiś tam daleki, piąte przez dziesiąte kuzyn. -Jęknęła Dziewczynka.
-Ghhrr... Nie, nie jest. Naru-chan... Chodzi o to, że tym demonem, którego miał Naruto... Jestem ja. -Wyznał w końcu Demon. Przez kilka minut trwała martwa cisza. Zaskoczona nastolatka spoglądała, co chwila, na przemian, na swoich rodziców. Otwierała usta jakby chciała coś powiedzieć, ale zaraz je zamykała.
-Kyuu... Ty... Lis... Nie rozumiem, czemu? Co to znaczy? Kim ja jestem? -Pytała Naruko przerywając ciszę.
-Jesteś Naruko-chan, naszą kochaną córeczką, małą kunoichi Konohy. -Odpowiedziała czule Ayako.
-Czy mogę iść do swojego pokoju? -Naruko spuściła głowę.
-Idź skarbie. -Pozwolił jej Taki.
Właśnie zapadł wieczór wszyscy, którzy jeszcze nie byli w domach, właśnie do nich wracali. Sześć głów hokage obserwowało wioskę na tle zachodzącego słońca. Był tylko jeden chłopiec, który nie chciał wracać, a może się bał wracać do domu, tego on sam nie wiedział. Choć usilnie wmawiał, że się nie boi niczego. Misumi Toshiro siedział na głowie pierwszego hokage. Od kiedy pamiętał był sam, nie żeby ludzie go nienawidzili, to on sam ich nie cierpił. Nie znosił tych wszystkich starych bab i ich "O... Jaki biedny chłopczyk... Taka mała sierotka.". Albo tych debilnych dzieciaków, które bez mamusi nie potrafią pójść do łazienki jak ten Obito. I to mają być shinobi. Brunet prychnął pod nosem i spojrzał w gwiazdy.
-Może jestem demonem...-Zastanowił się. -Ciekawe kim byli moi rodzice... Zresztą to nie ważne, i tak albo mnie nie chcieli, albo zdechli.Mało mnie to obchodzi. -Potrząsnął głową. -Cholerny Namikaze i te jego teksty. -Brązowooki wstał i zeskoczył ze skały. Chciał iść do lasu i tam spokojnie potrenować, niestety musiał ominąć strażników przy murach wioski. Widząc straż schował się w krzakach i ukrył swoją chakrę. Następnie cichutko przemknął obok zaspanych ninja. Potem ruszył na dalszą polanę, a tam spokojnie zaczął swój trening. Ciemność nie przeszkadzała mu w atakowaniu drzew. Toshiro tak mocno zapomniał się w treningu, że nie zauważył kiedy zbliżał się już ranek.
Tymczasem oddział ANBU wracał do wioski z jednej ze swoich tajnych misji, gdy usłyszeli ciche huki. Z postanowienia ich dowódcy ruszyli to sprawdzić. Na miejscu zastali trenującego gennina.
-Mały... Co ty tu robisz? -Zapytał Ninja w masce Psa.
-Hę... Nie jestem "Mały". Trenuję nie widać? -Pyskował Misumi.
-Wiesz, że nie jesteś już w wiosce? -Dopytywał ANBU zaciskając zęby.
-No i? Na tych beznadziejnych pólkach w wiosce nie da się trenować. A wy musicie mnie nagabywać? To jest zadanie ANBU? Czy może boicie się, że ktoś was wykopie ze stołka? -Uśmiechnął się wrednie Toshiro.
-Phi... Na razie nie mamy się czego bać. Weźcie go i idziemy do Hokage. -Warknął Dowódca i ruszyli w drogę.
-Wiesz, jako ANBU nie powinieneś tak łatwo się poddawać emocjom. -Prowokował już w drodze chłopiec.
-TY MAŁY... GÓWNIARZU CHOLERNY, NIE BĘDZIESZ MNIE POUCZAĆ JAKI MA BYĆ ANBU... TY... -Wrzeszczał Shinobi, wyrywając się z uścisku podwładnych. Zaś Brązowooki stał i uśmiechał się wrednie, patrząc nienawiścią w wijący się kłąb ludzki.
*Washikage- washi: orzeł kage: cień
Nareszcie Kyuubi powiedział córce kim jest. Fajny rozdział. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział 27 historii Naruto w ANBU Konohy;)
UsuńDodałem kolejny rozdział mojego opowiadania. Wpadnij poczytać;)
UsuńI dziś kolejna :
Usuńhttp://naruto-w-anbu-konohy.blog.onet.pl/
Zapraszam:)
Właśnie na moim blogu ukazała się notka 30:)
UsuńCiekawie, nie powiem :). Ale i tak nadal nie mogę przeboleć, że usmierciłaś Naruciaka ehh...
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
P.S. U mnie nowy chapter ;)
Kiedy next ;> niedługo zaczekam się na śmierć :P heh
UsuńUprzejmnie informuję iż dodałam nowe rozdziały na moim blogu:
http://naruto-oitsuku-yume.blogspot.com
Pozdrówka!
Fajne ostatnie notki :) Taki w końcu zmobilizował się żeby wyznać prawdę, trochę to trwało ^^ Misumi to wredny gówniarz, skopałabym mu dupę na miejscu ANBU :D Czekam na next i pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuń