Muzyka :)

Spis treści

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 12

W związku z drużynowymi treningami Hiroto i Naruko udało się umówić dopiero tydzień po rozmowie. Razem ruszyli do szpitala w nadziei, że znajdą Tsunade, albo jakąś wskazówkę na tajemnicze wypady Minato. Szli ulicami wioski czerwieniąc się przy każdym "jaka urocza para" i tym podobnych zdaniach. I ten sposób cali czerwoni dotarli w końcu do ogromnego budynku szpitala. 

W środku panował chaos, a tak przynajmniej wydawało się nastolatkom. Medycy biegali wte i z powrotem, między nimi przechodziły zmartwione rodziny chorych. Podchodząc do informacji Naruko powiedziała:
-Dzień dobry. Czy zastaniemy może Tsunade-sama? -Zajęta papierami pielęgniarka, jednak jej nie usłyszała.
-Przepraszam! Czy jest może Tsunade-sama? -spytała głośniej Kyuubei.
Ubrana w biały strój kobieta spojrzała zaskoczona na dzieciaki, zamrugała kilka razy.
-Godaime-sama, powinna być w swoim gabinecie na piętrze. -odpowiedziała, wskazując palcem na górę.
-Dziękujemy. -odezwał się Namikaze i poszedł za przyjaciółką. Przedzierając się przez tłum doszli do schodów. Na piętrze było spokojniej, w salach razem z chorymi były rodziny, niektórzy stali niecierpliwie przed zamkniętymi drzwiami. Gennini szli jasnym korytarzem szukając gabinetu Tsunade, gdy nagle coś huknęło. Po chwili można było dopiero zauważyć pod ścianą wyrwane z zawiasów drzwi, na których leżał jakiś shinobi. W wejściu, z których je wyrwano, stała wściekła blondynka. Po odzyskaniu przytomności mężczyzna szybko przeprosił hokage i pokulał do izby przyjęć. Wszyscy będący na korytarzu, a także medycy którzy wyszli z pokoju, patrzyli zszokowani na swoją przywódczynię. Ta łypnęła na nich groźnie, wydała rozkazy medykom i weszła do gabinetu. Dwójka przyjaciół stała jeszcze tak ze chwilkę.
-Może przyjdziemy kiedy indziej? -spytał z nadzieją blondyn.
-Nie... Im szybciej tym lepiej. -mruknęła czerwonooka i ruszyła przed siebie. Zrezygnowany chłopak poszedł za nią. Weszli do gabinetu, który łudząco przypominał biuro hokage, zwłaszcza z połamanym biurkiem. Na sofie po lewej, siedziała Tsunade, chowając głowę w kolanach. Ponieważ nie było drzwi, młodzież zapukała we framugę. Kobieta podniosła głowę i spojrzała na gości.
-Co się stało dzieciaki? -spytała łagodnym głosem. 
-To znaczy... -Zaczęła nieśmiało Naruko.
-Chcieliśmy tylko spytać.- wtrącił się Namikaze. -Martwimy się o Minato i pomyśleliśmy... bo on ciągle tu znika. Czy z nim wszystko w porządku? -spytał chłopiec.
-Nic wam nie mówił? -dopytywała Piąta, zapraszając ich na sofę.
-On zamknął się w sobie. Rzadko z kimś rozmawia, wykręca się treningami. -wyjaśnił Jasnooki.
-Ale ja wiem, że on tu przychodzi. Wiele razy widziałam jak wchodził do szpitala! -powiedziała pewna siebie czerwonooka.
-Z nim wszystko w porządku. -odpowiedziała Senju. -Ma tylko problemy w domu. Jeśli będzie chciał to sam wam o tym opowie. -zapewniła. -Widzieliście to zamieszanie przed chwilą? -spytała, jakby dopiero sobie przypomniała. Młodzi shinobi pokiwali głowami. -Przepraszam, to była taka chwilowa słabość. Nie musicie się mnie bać.
-Wiemy! Babcia nigdy nas nie skrzywdzi. -odpowiedział pewnie Hiroto.
-Dziękujemy za wszystko Tsunade-sama. My już musimy iść, uczyć się do testu. Do widzenia. Chodź Hiroto. -pożegnała się fioletowowłosa.
-Ale... Ej no weź... Daj na luz... -jęczał jasnooki.
-Chodź i nie marudź. -Warknęła Kyuubei, chwyciła go za kołnierz i pociągnęła do wyjścia.
Tym razem gdy nastolatkowie weszli do głównego holu szpitala było luźniej. W oddali zobaczyli Kibę, Shino i Asumę.
-Asuma-sensei, czy Kurenai-sensei czuje się lepiej? -usłyszeli pytanie Shino.
-Wciąż się nie wybudziła. -odpowiedział zmęczony Sarutobi.
-A jak się czuje Minato? -spytał Kiba.
-Nie chce od niej wychodzić, ledwie go zmuszam, żeby szedł spać. -westchnął zmartwiony mężczyzna. Po tej rozmowie dzieci doznały olśnienia. To dlatego Minato tak dziwnie się zachowywał. Wychodząc z budynku zastanawiali się, jak pocieszyć przyjaciela.
-Sensei! Proooszę! Daj mi na ramen, proooszę! -krzyknął niski brunet.
-A nie masz własnych pieniędzy? -spytał Michał.
-Zapomniałem wziąć z domu. -zasmucił się ciemnooki.
-Ale, żeby mi to był ostatni raz Szymek. -jasnowłosy wyjął portfel z kieszeni i dał kilka monet chłopcu.
-Yatta! Dziękuje Sensei! -krzyknął Szymon biegnąc w stronę Ichiraku ramen.

Gdy nastał wieczór, a słońce schowało się za głowami hokage. Tuż obok akademii, przy drzewie z huśtawką spotkała się czwórka przyjaciół.
-Dobra ekipa! -powiedziała bojowo Naruko. -Minato ma problemy. Musimy mu jakoś pomóc!
-Ale jak?- zastanowił się Obito.
-A tak w ogóle to czemu jest nas tylko czwórka? -zdziwiła się Neomi.
-Ech... Przecież do "misji: pomóc Minato", nie weźmiemy Minato, a ten ćwok Misumi i tak by nie pomógł. -wyjaśniła Kyuubei.
-To co? Jakie mamy pomysły? -ponownie spytał Obito.
-Niedługo jest weekend...
-Jak co tydzień. -przerwała jasnookiemu Uchiha.
-A gdybyśmy tak zrobili biwak w ten weekend. Taki odpoczynek, każdemu z nas się przyda. -powiedział Namikaze.
-Ale byśmy musieli mieć opiekuna, no bo tak samych to nas nie puszczą. -podchwyciła pomysł czerwonooka.
-Hm... Posiadłość Uchiha jest ogromna. Mogłibyśmy tam coś zrobić i to nawet bez opiekunów. -zaproponował brunet.
-Znakomity proces myślicielski! -Pochwaliła kuzyna różowowłosa.
-Ok. to teraz musimy spytać Minato, czy chce z nami iść, choć i tak nie ma wyboru. -zmobilizowała Naruko.
-No i trzeba spytać rodziców, co oni na to. -dodał Hiroto.
I tak ze swoim planem rozeszli się do domów.                                     
layout by Sasame Ka