Minęło już kilka dni, Hiroto wciąż nie chciał rozmawiać z Kakashim. Mimo jego ostrzeżeń przeczytał kilka "łatwiejszych" wierszy swojego taty. A co się tyczy Takiego, to wciąż tchórzył przed poważną rozmową z córką. Obaj opiekuni targani emocjami, właśnie zasiedli za stolikiem w barze zamawiając sake. Czekając na alkohol zajęli się rozmową na temat wychowywania.
-Jak wychowywałem Naruto to było wygodniej. Mogłem mu wszystko powiedzieć. Inna sprawa, że nim aż tak mocno się z początku nie przejmowałem. -Stwierdził czerwonowłosy Mężczyzna odbierając od kelnerki zamówienie.
-No wiesz, z nim wszystko było inaczej. Choć muszę przyznać, że w moim przypadku troskę odczuwam tak samo. To nie są moi synowie, ale i Naruto i Hiroto boję się cokolwiek powiedzieć. -Stwierdził Kakashi. -Ehh... Hiro wciąż się do mnie nie odzywa. W sumie trochę racji ma, ale...
-Wiesz... Gdyby nie Madara, byłoby łatwiej. -Westchnął jego rozmówca.
-Na pewno nie poznałbyś Ayi, nie miałbyś Naruko. Tobie akurat wyszło prosto, tylko gorzej dla dzieci. Może opowiedz Naru-chan wszystko co sie z tobą działo. Być może po jakimś czasie zrozumie. -Doradził Kopiujący.
-Możliwe. A wracając do Hiroto. Jest podobny do Naruto, ale po części też do Mito. Debil.. Znaczy Naruto póki nie sprawdził na własnej skórze to nie wierzył i próbował na przekór. Zaś Mito, gdy się wściekała to długo nie wytrzymywała, po jakimś czasie wracała i przepraszała. Nawet jeśli w tej kłótni to ona miała racje. -Odwdzięczył się Taki. Mężczyźni wymieniali się jeszcze radami, gdy podszedł do nich Shikamaru.
-Dzień Dobry. Tsunade-sama kazała mi zawołać was do niej. -Rzucił beznamiętnie Nara, a po otrzymaniu potwierdzenia, odwrócił się do wyjścia.
Trójka shinobi weszła do biura Hokage.
-Wzywałaś Hokage-sama. -Przywitał się Kyuubei.
-Tak, dobrze że jesteście. -Odpowiedziała Blondynka i bez zbędnych słów, przeszła do konkretów. -Wy trzej dostajecie misję rangi "A". Nad rzeką Ōmi, na moście Kitsune, czai się jakiś niebezpieczny "demon". Z rozkazu Lorda Feudalnego Kraju Ognia macie to sprawdzić i w razie potrzeby zlikwidować wroga. Dowodzi Kakashi.
-Tak jest! -Odpowiedzieli chórem i wyszli z gabinetu.
-"Demon znad Ōmi" -Mruknął z uśmiechem Taki.
-Wiesz coś na ten temat? -Spytał Shikamaru.
-Wiele, wiele lat temu. Mój kuzyn, przeklęty bachor, tam wylazł i zabijał każdego kto wszedł na ten most. Oczywiście ówczesny Dziesięcioogoniasty zajął się tą sprawą, ale wujostwo wyciągnęło gówniarza z kłopotów. "Przecież to jeszcze dziecko. On jeszcze nie wie, że to jest złe." -Sparodiował Czerwonooki.
-Myślisz, że to znowu on? -Zainteresował się Hatake.
-Nie, nowy Jyuubi jest szybki. Zajął by się tym nim ktokolwiek by coś zauważył. Pewnie ktoś wykorzystał tą starą historyjkę.
-No cóż, w porządku. Taki, mogę zostawić Ayi, Hiroto? -Spytał Kopiujący Ninja.
-Jest już genninem, oczywiście że możesz go jej podrzucić. Ale wątpie, żeby to pomogło w waszej kłótni.
-To wciąż dziecko...
-Naruto, też nie chciałeś trenować i odszedł od Ciebie. Chcesz, żeby Hiroto zrobił podobnie?
-Rozumiem. Spotykamy się za godzinę przed północną bramą. -Kakashi wydał rozkaz i znikł w białym dymie.
Pojawił się natomiast w swoim domu.
-O, dobrze że Cię widzę. -Zagaił chłopca, który jadł obiad. -Idę na misję. Najprędzej za tydzień będę w domu. Jak będziesz chciał to możesz iść do cioci Ayi. W szufladzie zostawię Ci pieniądze. -Hatake mówił pomimo braku zainteresowania ze strony wychowanka. Dalej przygotował się do ciężkiej, jak sądził, misji. Gdy wychodził, blondynek wciąż był w kuchni.
-No cóż... Hiroto, wiesz gdzie masz iść w razie kłopotów. Poradzisz sobie. Cześć. -Pożegnał się powoli.
-Cześć! -Odpowiedział Jasnooki, nie patrząc na opiekuna. Zdziwiony Szaro-włosy ułożył dłonie w pieczęć i przeniósł się na miejsce spotkania.
-O! Nie spóźniłeś się. Coś taki ucieszony? -Zdziwił się Taki.
-Odezwał się do mnie. -Odpowiedział ruszając od razu w drogę Kakashi.
-No... To co takiego wielkiego powiedział? -Podjudzał dalej Demon.
-"Cześć".
-Buahahaha... "Cześć" i tyle? Widać słynnemu Kopiującemu Ninja nie potrzeba wiele do szczęścia. No, ale jeśli ty uważasz to za sukces. -Kyuubi pokładał się ze śmiechu.
-A weź się zamknij i rusz dupę. Nie zapomnij tylko porozmawiać z Naruko. -Odgryzł się Sharinganowiec.
-Zamknij się. -Warknął Kyuubi.
I w takiej atmosferze minęła im podróż. Aż dotarli do wygodnej polanki, na której rozbili obóz. Rudy jounin jako pierwszy objął straż. Jak tylko wszyscy położyli się w swoich śpiworach, rozsiadł się wygodnie pod drzewem i pilnował. A gdy Shikamaru usnął, zmienił się w lisa i zaczął wspominać misje z Naruto, jego trening, radość z poznania rodziców. Potem przywołał w pamięci Hiroto. Musiał przyznać, że Kakashi rozpieścił dzieciaka. Przypomniał też sobie swojego starszego brata. Wielki Dziewięcioogoniasty Wilk. Mądrość, siła i wierność to były jego cechy. Potrafił każdą sytuację przedstawić tak by nie zranić nikogo. Nie to co lis, sprytny i zwinny, nic wielkiego. Zagłębiając się we wspomnieniach przyszła mu do głowy pewna rozmowa:
"-Tato? Czemu jestem lisem, skoro brat jest wilkiem, mama sową, a ty lwem? -Spytał mały Kyuubi.
-Bo taki jest twój charakter Kitsu-kun. Jesteś szybki i cwany, twój brat jest wierny i silny, mama jest mądra i wspaniała, a ja silny i sprawiedliwy. -Odpowiedział mu Ojciec.
-Wszyscy jesteśmy rodziną. To czemu jesteśmy tacy różni? -Dopytywał Kitsu.
-Takie mamy charaktery, i przybieramy postać do niej adekwatną. Choć mimo różnic wyglądu i charakteru wciąż jesteśmy rodziną, bo kochamy się nawzajem i pomagamy. Pamiętaj synku, najważniejsza w rodzinie jest szczerość i miłość." Kyuubei pomyślał jeszcze nad słowami ojca, pozostawił na straży klona, a sam poszedł spać.
Milusi rozdzialik, ale...JA CHCĘ WIĘCEJ AKCJI. Dziękuję za uwagę. Nie, serio jakaś akcja, by się przydała, no i niech w końcu Kyuubi powie córce. Papa.
OdpowiedzUsuńKakashi podjarał się zwykłym "cześć" hehe :D
OdpowiedzUsuńPopiera mkspoko, dawaj jakąś akcję ;>
Rozdział przyjemny ;), uśmiałam się he.
Pozdrówka!
Bez zbędnego gadania zapraszam do opowiadania;)
OdpowiedzUsuńRozdział 26:
http://naruto-w-anbu-konohy.blog.onet.pl/