Muzyka :)

Spis treści

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 14

Nastał jasny poranek przed okazałą rezydencją Uchiha stała czwórka nastolatków. Dwoje z nich kręciło się niecierpliwie, a reszta w ciszy wściekała się na spóźnialskiego członka ekipy.
-No gdzie on jest! -zdenerwowała się Neomi.
-Spokojnie, przyjdzie. Przecież go znasz, zawsze się trochę spóźnia. -uspakajał ją Minato.
-No właśnie TROCHĘ, a nie już prawie półgodziny! -tym razem krzyknęła Naruko.    
-Nie krzycz, bo wszystkich pobudzisz. -odezwał się Obito.
-Wysłał w ogóle jakąś wiadomość? -spytał Sarutobi.
-No coś tam napisał, że nie będzie sam czy coś takiego. -Kyuubei machnęła ręką.
-Nie, tylko nie mówcie mi, że Kakashi-san  chce nas pilnować, tylko nie to! -wystraszył się Uchiha.
-Idzie. -zauważyła Różowowłosa. Przez bramę do posiadłości przechodził właśnie Hiroto wraz z lekko niezadowolonym Toshiro.
-Nie Obito, nie przyszedł z Kakashim-san. -pocieszyła kuzyna. -Tylko z tym nadętym dupkiem, no jeszcze lepiej. -jęknęła.
-Cześć wam! -przywitał się Namikaze.
-Yo -mruknął Misumi.
-Hiro-kun, możemy cię o coś spytać? -powiedziały słodko dziewczyny. -COŚ TY NAJLEPSZEGO NAROBIŁ! -wrzasnęły wściekłe.
-Mówiłem ci, głupku, że mnie tu nie chcą. -Brunet zwrócił się do Namikaze.
-Nie, to nie tak. -zapewnił Minato. -Po prostu nie wiedzieliśmy, że przyjdziesz. No i tak jakoś źle zaczęliśmy znajomość. Może zaczniemy od nowa?
-Dokładnie! -potwierdził Blondyn. -Możemy już ruszać? -zaproponował.
-Tak, ruszajmy. -powiedzieli chórem i ruszyli w drogę

Tymczasem w kuchni, popijali kawę starsi Uchiha, co chwila spoglądając w okno, przed którym niedawno stały ich dzieci.
-Ten Toshiro... -odezwał się Itachi. -Nie przypomina ci kogoś?
-Do czegoś pijesz? -zainteresował się Sasuke.
-Ja? Do niczego, po prostu pamiętam twoją przyjaźń z Naruto. -uśmiechnął się starszy Uchiha. Chodź widząc markotną twarz braciszka sam spochmurniał.
-Minęło już tyle lat Sasuke, musisz się z tym pogodzić. -westchnął długowłosy.
-Nie potrafię. Gdy... Gdy mnie opuściłeś, pocieszenia szukałem w zemście. Dziś już wiem, że to był błąd, jednak wciąż nie wiem jak sobie z tym poradzić. -wyznał Sasuke.
-Nie wiesz? -spytał Itachi. -To pomyśl o tym małym rozrabiaku, który właśnie ruszył na biwak.

Tymczasem po leśnej ścieżce, dzieciaki szły raźno przed siebie. W przodu szli Minato, Obito i Naruko, nieco dalej szedł Toshiro, zaś na końcu byli Neomi i Hiroto.
-Coś ty najlepszego zrobił? -spytała szeptem Uchiha, -Przyprowadziłeś tu tego dupka. I po co?
-Żebyśmy się z nim zaprzyjaźnili. -odpowiedział spokojnie chłopak.
-A kto się chce z nim zaprzyjaźnić? -dalej wściekle pytała.
-Widzę, że nie ma innego sposobu by cię przekonać. -westchnął Namikaze. -Pomyśl, jeden z etapów w egzaminie na chuunina polega na współpracy. Chcesz zdać?
-Głupie pytanie, oczywiście. -oburzyła się Różowowłosa.
-To choć na tę chwilę się z nim zakumpluj. -poradził jej nastolatek. -Przynajmniej na czas egzaminu.
-No dobrze... Spróbuję. -poddała się koleżanka.
Po kilku godzinach młodzież dotarła na jedno z najbardziej odległych pól treningowych Uchiha. Na przeciwko nich płynęła spokojnie rzeka, a za nią rozciągały się mury wioski. Dziewczyny rozbijały  obóz, a chłopcy zbierali gałęzie na opał. Po południu wszyscy szczęśliwie chlapali się w rzece. Nawet Toshiro uśmiechał się nieznacznie na te wygłupy. Gdy nastała noc, a młode kunoichi poszły spać, chłopaki zebrali się w jednym z namiotów i naradzali się jaki żart zrobić koleżankom. Postanowili, że wpadną do ich namiotów, z groźnymi maskami na twarzach. Gdy zrobili ich żart, wystraszone nastolatki wypadły jak oparzone ze swoich namiotów. Zaraz jednak zorientowały się o co chodzi i resztę nocy ich koledzy spali z czerwonymi i piekącymi policzkami.

W tym samym czasie do biura hokage wszedł jakiś chuunin. 
-Witam godaime-sama. -przywitał zaspaną kobietę.
-O? Keiro? Coś się stało? -zdziwiła się Blondynka.
-W zasadzie to nic, aż tak wielkego. -speszył się Ciemnoskóry mężczyzna. - Tylko, wykryto jakąś podejrzaną obecność na zachodniej granicy.
-To znaczy? -dopytała.
-Kilku nieznanych ludzi, prawdopodobnie na poziomie ANBU, nie daleko posiadłości Uchiha.
-UCHIHA! -Senju natychmiast zbierz drużynę i lećcie to sprawdzić! A jeśli mojemu wnukowi, choć włos z glowy spadnie... -zagroziła Hokage.
-Wnukowi? -zdziwił się Keiro.
-... Naruto... Był dla mnie jak syn, więc... -zaczerwieniła się. -Ale wydałam ci rozkaz. -zwróciła się do niego groźnie.
-Tak jest. -odpowiedział i wyszedł z biura.

Chwilę później, niedaleko zachodniej bramy wioski zebrali się Keiro i dwóch byłych uczniów Naruto, czyli Natto i Ur Sanda.
-Nasza misja to zbadanie zachodniej granicy i ochronić Hiro i kilku innych genninów.
-Silni są, że Tsunade-sama, aż tak się wystraszyła? -spytał Ur.
-Żebyś widział jak się wściekła, gdy się dowiedziała. -na to wspomnienie ciemnoskóry chuunin wstrząsnął się ze strachu.
-Fakt, bardzo kochała Naruto-sensei. To normalne, że się boi o Hiro. -uśmiechnął się spod ciemnej grzywki Ur.
-Ha! Nawet nazwała go swoim wnukiem. -zaśmiał sie Keiro.
-To miejsce mi przypomniało jak z Chiką wpadliśmy w niezłe tarapaty tutaj, a Chika została porwana. -Wspomniał ciemnowłosy Sanda.
-Fakt, Naruto-sensei szybko ją uratował. -odpowiedział mu brat, myślami zagłębiając się w lipcowy dzień sprzed trzynastu lat.

"Było słoneczne południe, w gabinecie hokage "smażył" się Naruto.
-Hej Shizune! Mogę już iść? Już wypełniłem całą papierologię. -jęknął Blondyn, co kobieta skwitowała tylko pogardliwym prychnięciem.
-Naruto-sensei! -do pokoju wpadł ciemnowłosy Gennin. -Jakiś podejrzany typ porwał Chikę. -wykrzyczał. 
-Spokojnie. Co? Jak? Gdzie? I kiedy? -Uspokoił ucznia Namikaze.
-Wracając z misji, na zachodniej granicy, wyskoczył nam nagle zamaskowany typ. Próbowaliśmy z nim walczyć, ale był za silny. Kazał nam to przekazać tobie i porwał Chikę. Natto teraz go śledzi. Są teraz za górą hokage. -wyjaśnił Sanda, a chwilę potem był już sam z Shizune.
W tym czasie za głowami hokage stali Naruto, Chika i jak się okazało Mizuki. Dorośli rozpoczęli walkę, zaś porwana dziewczynka patrzyła na nich, kibicując swojemu mistrzowi. Nie mogła uciec gdyż była związana wybuchową linką, która przy każdej próbie ucieczki, zabiłaby ją. Mężczyźni walczyli głównie za pomocą tai jutsu, choć Naruto zrobił kilka rasenganów. Po kilkunastu minutach Jasnowłosy stanął.
-Myślę, że tyle starczy na rozgrzewkę. Do zobaczenia. -powiedział i zniknął w białym dymie. Zaś Namikaze klnąc pod nosem uwolnił z więzów swoją uczennice."

-Tak... Jakby się nad tym zastanowić to Naruto-sensei sam zawsze latał, nawet do byle kogo. Rzadko wysyłał zwiadowców. To było... Takie głupie. -skomentował Białowłosy.
-Troszczył się o wszystkich. To było dla ciebie głupie? Według mnie taki powinien być hokage. -Odparował mu Keiro.
-Może, ale ja mówiłem konkretnie o bieganiu tam i z powrotem, żeby samemu walczyć z byle typkami spod ciemnej gwiazdy. -wyjaśnił Natto.
-No, chyba że.. -mruknął Ciemnoskóry.    

W tym czasie w obozie nastolatków pojawiły się trzy tajemnicze cienie. Zauważył ich tylko Toshiro, który stał w krzakach, z powodu potrzeby jego ciała. Chłopiec jako, że przezorny wyjął z kieszeni kunai i zaczaił się.
-Liderze! A co my mamy właściwie tu robić? -spytał jeden z cieni.
-Już ci mówiłem. Mamy zgarnąć gówniarzy i wziąć za nich okup. -zirytował się Lider.
-A ile ich ma być? -odezwał się trzeci z porywaczy.
-Sześciu, raany czy ja pracuję z debilami? -jęknął męźczyzna.
-To czemu jest ich tu tylko pięciu? -dopytał pierwszy.
-Widocznie ten jeden, właśnie nas szpieguje. -Lider w mgnieniu oka pojawił się przed Misumim. -Lepiej bachorze zrobiłbyś uciekając stąd.
-Prawdziwy shinobi nie ucieka przed walką. -warknął Gennin i odskoczył od przeciwnika.
-Hahahahh.... Prawdziwy shinobi. Co ty możesz bachorze o tym wiedzieć. -roześmiał się żczyzna, a pozostali chwycili mocno nastolatka. Unieruchomiony nie miał szans ochronić się przed pięścią Lidera, wymierzoną w jego brzuch. Toshiro jęknął głośno z bólu, a ptaki z pobliskich drzew uciekły z "krzykiem".                     
layout by Sasame Ka